Ostatnio popełniłam pewną kosmetyczną gafę i pomyślałam
czemu by się z Wami nią nie podzielić. Być może tylko ja jestem zdolna do
takich rzeczy, nieuważna i naiwna zarazem. Ale mam małą nauczkę na przyszłość..
a więc nie przedłużając.
Wcześniej przy recenzji korektora marki Revlon
wspomniałam Wam o moim numerze 1 a mianowicie o korektorze Maybelline Pure Cover Mineral.
Był to kosmetyk niezastąpiony. Lecz tak jak nadmieniłam w tamtym poście zniknął
z drogeryjnych pułek a być może został wycofany na dobre.. w każdym razie nigdzie
nie mogę go dostać. Skończył mi się już revlon i byłam zmuszona kupić coś
nowego. Będąc w Super- Pharm mówie „ a kupie sobie korektor też firmy
meybelline” wybrałam w kolorze 01 nude beige czyli w takim samym jaki miałam
wcześniej. Sięgnęłam zatem po korektor Maybelline Affiniton i na szybciocha kupiłam w ciemno, naiwnie licząc, że
skoro to ten sam kolor, ta sama firma, a nawet ten sam pędzelek to wszystko
będzie jak dawniej z moim ulubieńcem.. Jakież ogromne było moje zdziwienie i
rozczarowanie przy pierwszej aplikacji..okazało się, że kolor zupełnie odbiega
od poprzednika, jest 3 razy jak nie 4 razy jaśniejszy..dopiero po fakcie porównałam
stare opakowanie z resztkami i nowe..
A tutaj dowody..
Różnica w kolorach jest niewielka prawda? :)
Nie wiem czemu ciągle tkwiłam w przekonaniu, że kolory z
danej firmy zawsze się pokrywają..czy to korektory, pudry, podkłady..jak
maybelline to maybelline… ale cóż człowiek uczy się na błędach… obyśmy tylko
takie małe popełniali.
Już dość skarżenia się na dziś :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz