poniedziałek, 23 września 2013

Z serii moje małe wielkie odkrycie.

Dziś wspomnę Wam o dwóch produktach, które skradły moje serce w ostatnim czasie.
Kupiłam je zupełnie przez przypadek, w ciemno bez uprzedniej rekomendacji czy polecenia i tym sposobem odkryłam 2 cudeńka.
 
 
Pierwsze z nich to bardzo ciężko dostępne jak się okazało po czasie "Aktywne serum przeciw rozstępom" firmy Eveline.
Wiem, że z tej serii jest wiele kosmetyków tego typu, ale akurat tej wersji nie widziałam w żadnej z ogólnodostępnych drogerii.
 Kupiłam go w delikatesach K&M i tam też odsyłam zainteresowanych.
Jedynym jego minusem jest to, że ma efekt chłodzący, którego wprost nie znoszę szczególnie w chłodne dni, ale jestem w stanie mu to wybaczyć bo jego działanie jest fenomenalne!
Wiadomo, że nie usunie nam w pełni rozstępów, ale sprawia, że skóra jest elastyczna, gładka, nawilżona i jędrna!
Błyskawicznie się wchłania, dobrze rozprowadza, ma ciekawą gęstą konsystencję (osobiście nie lubię tych lejących się, rzadkich formuł)
A co najważniejsze efekty poprawy kondycji skóry widoczne są już po kilku użyciach!
Serdecznie polecam dla osób, które borykają się z problemem rozstępów. Ja jestem dumna, że na niego trafiłam :)
 
 
 
 
 
 
 
 
Drugi produkt, nie ma aż tak spektakularnego działania, ale również przypadł mi do gustu.
Jeśli śledzicie mój blog to wiecie, że moim stałym dezodorantem, który kupowałam notorycznie była Rexona. Tylko od czasu do czasu zdarzyło mi się ją zdradzić... i tak też było w tym przypadku, ale zupełnie nie żałuję!
Moim obiektem zainteresowania na półce w Rossmanie był dezodorant Fa.. nie spodziewałabym się, że akurat na niego trafi i, że kiedykolwiek po niego sięgnę. A tu hops.... urzekł mnie zielony kolor opakowania i chęć wypróbowania jakiejś nowości dla odmiany.
Dezodorant jest świetny!
Bardzo podoba mi się zapach, który utrzymuję się długo na skórze a mianowicie Fresh Jasmine. Poza tym spełnia swoją rolę ochrony przed potliwością, nie zostawia białych śladów na ubraniach, skórze i nie obsypuje się! Nie podrażnia skóry, gdyż w swoim składzie ma 0% alkoholu. Kosztuje ok 8zł i jest jak najbardziej godny polecenia!
 
 
 
Produkty te testuję już od dłuższego czasu, pewnie załapią się na kolejny projekt denko tak, więc szczerze mogę je Wam polecić.
Mam nadzieję, że post był dla Was przydatny i, że skorzystacie z moich ulubieńców bo naprawdę warto! :)
Papa
 

środa, 18 września 2013

Sierpniowy Projekt Denko

Z  dwutygodniowym opóźnieniem przychodzę do Was z Sierpniowym projektem denko.
Tak wiem wiem sierpień dawno minął…niestety nie mogłam się zebrać do recenzji przez natłok obowiązków, ale szybciutko postaram się to naprawić.
 A więc zaczynamy..
 

1. Pod jedynką kryje się kokosowy peeling do ciała firmy Charmine Rose pochodzący z Glossyboxa.
 Zacznę może od zapachu bo jak wiecie zmysł węchu mam bardzo wyczulony :). Peeling ma zapach sztucznego, słodkiego kokosa, który podczas aplikacji osobiście bardzo mnie drażnił, ale myślę, że co do aromatów to kwestia gustu, każdy lubi co innego. Natomiast jeśli chodzi o działanie..to nie spełnia on swojej założonej roli peelingu. Nie zauważyłam złuszczania naskórka, efektu przyjemnego masażu ani nic z tych rzeczy. Dodatkowo pozostawiał niekomfortową tłustą powłokę. Produkt był mało wydajny, nie sposób wydobyć z tubki resztki kosmetyku, chyba, że podejmiemy strategię przecięcia tubki.
 
2. Łagodzący tonik oczyszczający firmy Loreal.
 Pisałam już o nim przy okazji zakupów kosmetycznych, ale wtedy jeszcze nie miałam wyrobionego zdania na jego temat. Teraz śmiało mogę napisać o nim kilka słów. Jeśli chodzi o działanie to określiłabym je jako średnie, w miarę dobrze oczyszcza naszą skórę, nie wysusza jej ale też specjalnie nie nawilża. Największym minusem tego produktu jest jego opakowanie! Była to dla mnie niesamowita mordęga jeśli chodzi o zaaplikowanie go na wacik… Prostokątna nakrętka jest bardzo nieporęczna, produkt wylewa się bokami. Warto zatem przelać go do buteleczki i ja tak właśnie uczyniłam, gdyż moja cierpliwość do niego dobiegła końca.
 
A tak właśnie prezentuje się sprawca całej niewygody produktu.
Teraz się wstydź brudasie!

 
3. Pod trójką ostatni hit sezonu, wszędzie rozreklamowany produkt Nivea o najnowszej formule balsamu pod prysznic. Zachęcona reklamą skusiłam się na niego. Bardzo podoba mi się instrukcja „obsługi” produktu na tyle opakowania, krok po kroku mamy napisane jak z nim postępować i jakie czynności wykonywać. A mianowicie 1. Umyj ciało i spłucz pianę, 2. Nałóż balsam do ciała pod prysznic na mokrą skórę, 3. spłucz nadmiar balsamu, 4. po osuszeniu skóry możesz od razu się ubrać :) Ciekawe wskazówki z obrazkami dla osób mniej inteligentnych.  Jeżeli chodzi o jego działanie to jest to idealny produkt na lato, kiedy nie chcemy się balsamować bo jak wiadomo nie jest to komfortowe podczas upałów. Skóra wtedy się klei i czujemy dyskomfort. W tym przypadku natomiast możemy nawilżyć ją pod prysznicem. Może nie jest to rewelacyjny efekt, aczkolwiek na letnie dni w zupełności wystarczy. Skóra jest po nim delikatnie nawilżona. Niby ma oszczędzić nam czasu, ale i tak później aby skórę odżywić i nawilżyć należy użyć balsamu. Niestety ma on też swoje minusy...a mianowicie jest mało wydajny, szybko znika z opakowania. Cena biorąc pod uwagę jakość i wydajność jest zbyt wysoka. Zapach jest typowy dla produktów nivea. Ja miałam wersje niebieską do skóry suchej z olejkiem migdałowym, jest też wersja biała do skóry normalnej i suchej z morskimi minerałami. Podsumowując... osobiście ponownie po niego nie sięgne natomiast uważam, że warto go przetestować ze względu na nową formułę i samemu wyrobić sobie zdanie, a wiem, że te są na jego temat bardzo podzielone.

 
4. Żel pod prysznic firmy Lirene. Dostałam go w Rossmanie przy kasie przy okazji promocji podpasek naturella z rumiankiem. Niestety zapach jaśminu w tym przypadku nie przypadł mi do gustu, ale bardzo podobała mi się jego formuła z witaminami zamkniętymi w otoczkach. Zawierał on drobinki- kuleczki które miały masować ciało i dostarczać bogactwo witamin E i C, wpływając na jędrność i nawilżenie naskórka. Co do masażu to efekt był znikomy aczkolwiek nawilżenie na skórze po nim było widoczne.

 
5. Kolejny żel pod prysznic, tym razem firmy Nivea. Bardzo je lubię za ładne zapachy a przede wszystkim za super nawilżenie. Mój akurat był o zapachu acai i czarnych jagód. Serdecznie je polecam, są to jedne z lepiej nawilżających żeli pod prysznic.

 

6. Nawilżający płyn micelarny firmy Eveline.
Powiem szczerze, że moje zainteresowanie tym produktem wzbudził nietypowy dozownik, przypominający zmywacze do paznokci a mianowicie pompka. Jak się okazało taki dozownik jest bardzo wygodny w użyciu.
 
Ogólnie rzecz biorąc produkt  mile mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tak dobrego efektu oczyszczenia, dodatkowo nie wysuszał skóry a wręcz przeciwnie delikatnie ją nawilżał. Nie wiem jak radzi sobie z usuwaniem makijażu gdyż nie używałam go w tym celu, ale jako płyn micelarny sprawdza się świetnie. Jest przeznaczony dla każdego rodzaju cery, także śmiało można go stosować. Na pewno kupię go ponownie i serdecznie Wam polecam!
 
 
7. Eyeliner z Wibo.
Dla mnie jest to numer jeden wśród eyelinerów. Używam go codziennie od 3 lat i nie zamienie na żaden inny. Ma bardzo wygodny pędzelek, którym możemy śmiało operować i malować różne, różniaste kreski. Nie ściera się, jest trwały i ma piękny głęboki kolor. Dodatkowo jest w bardzo przystępnej cenie ok. 8zł a w promocji nawet 6zł. Jak za taką jakość produktu to kupujemy go prawie za darmo.
 
 

8. Lakier firmy Bell w kolorze 322.
 Piękny grejpfrutowy odcień. To było moje drugie opakowanie i na tym na pewno się nie skończy. Uwielbiam lakiery Bell za ich piękne kolory. Niestety trwałość pozostawia wiele do życzenia. Denerwuje mnie również fakt, że szybko zmienia się ich konsystencja i staje się ciągnąca co jest równoznaczne z końcem przydatności lakieru. Cena jest bardzo przystępna bo ok. 8zł.
 
 

 
9. Zmywacz do paznokci Isana i na tej krótkiej informacji zakończę, ponieważ pojawia się on w każdym projekcie Denko. Ileż razy można go zachwalać :)

 

10. I ostatni już produkt wykończony w sierpniu to balsam do ciała firmy The Body Shop. Pojemniczek miał tylko 50ml..i może dobrze, bo jego zapach wykańczał moich domowników. Kiedy się nim posmarowałam słyszałam skargi i zażalenia, że jest zbyt mocny i intensywny. Faktycznie balsam ma zapach pomarańczy i strasznie długo utrzymuje się na skórze, dłużej niż niejedne perfumy a niestety nie jest to mój i jak widać nie tylko mój zapachowy faworyt. Jeśli chodzi o jego działanie to świetnie sprawdzał się na lato…wystarczyło posmarować nim nogi przed wyjściem a te pięknie się prezentowały, były gładkie, nawilżone i miały delikatnie świecącą poświatę niczym po posmarowaniu oliwką. Balsam dobrze nawilża skórę. Serdecznie polecam, ale w zdecydowanie innym wydaniu zapachowym :)

 

I to już wszystkie kosmetyki miesiąca sierpnia. Mam nadzieje, że chociaż jedna moja recenzja była dla Was przydatna.
 Pozdrawiam

sobota, 14 września 2013

Zdobycze z Super-Pharm

Dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma produktami dorwanymi na promocji w Super-Pharm. Trwa ona od 5.09- 18.09 , więc jeszcze na nią zdążycie jeśli któryś z kosmetyków przeze mnie pokazanych spodoba Wam się. Ja wybrałam trzy produkty w bardzo okazyjnej cenie.
 
 
 
Pierwsza rzecz to Bio- Oil czyli olejek, który ma nam pomóc poprawić wygląd blizn, rozstępów a także nierównego kolorytu skóry. Długo na niego polowałam, robiłam podchody... ale zawsze odstraszała mnie jego regularna cena czyli 36,99zł. Na promocji w Super-Pharm kosztował tylko 15zł pod warunkiem, że posiadacie karte Life style a na niej co najmniej 150pkt, którymi dopłacacie i olejek jest Wasz. Ja na szczęście miałam aż 500pkt, więc spokojnie mogłam sobie na niego pozwolić. Za taką cenę uważam, że warto go mieć i przetestować.
 
 
 
Drugi kosmetyk to nowość Perfecty- mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu.
Tak tak... dobrze przeczytałyście MLECZKO MICELARNE.
Sama byłam zdziwiona, że taka formuła istnieje, ale jest to nowość. Często śmiem wątpić w tego typu kombinację, ale wiele dobrego o nim słyszałam w świecie vlogerek, blogerek i bardzo chciałam go przetestować. W promocji kosztuje 12,74zł
 
 
 
I ostatni już trzeci produkt to krem Nutri Gold firmy Loreal.
Jest to nawilżająca terapia odżywcza na noc ( mamy jeszcze do wyboru terapię na dzień). Przeznaczony jest dla skóry kobiet w wieku 20,30,40 i 50 lat. 
Sekretem tej nawilżającej terapii jest miodowy eliksir, kompleks wapniowy a także witamina CG. Bardzo lubię kremy z tej firmy, ponieważ mają dobre działanie i przyznam szczerze, że urzekają mnie luksusowe słoiczki w jakich znajdują się kremy. Ciekawostką jest, że opakowanie jest w języku polskim natomiast sam krem opisany jest po rosyjsku.  Obecnie w Super-pharm mamy promocje na produkty Loreal -30%. Swój krem kupiłam za 27,99zł przeceniony z  40zł warto? Warto! :)
 
 
 
 
Serdecznie zachęcam do skorzystania z promocji, jeśli oczywiście, któraś z tych perełek Was interesuje.
Pozdrawiam :)
 

piątek, 6 września 2013

Moje małe wielkie odkrycie. Serum ziołowo- witaminowe Radical

Pewnie zastanawiacie się co ja takiego wyjątkowego mogłam odkryć. Nie będzie to może ciekawostka dla osób, które mają włosy zdrowe i odżywione. Te zaś z Was, które borykacie się z problemem suchych i zniszczonych włosów zachęcam do zapoznania się z moim odkryciem :)
A więc nie przedłużając...
Będąc niedawno w Rossmanie szukałam odżywki do włosów. Na nic nie mogłam się zdecydować, gdyż połowę z nich już przetestowałam w celu uratowania swoich włosów a chciałam czegoś nowego co dałoby rezultat i pozytywnie mnie zaskoczyło. Aż tu nagle z najniższej półki uśmiechnęła się do mnie zielono-czerwona tubka.. było to serum Radical z firmy Farmona.
 
 
 
 
 
 
 
Powiem szczerze, że długo chodziło za mną kupno i przetestowanie produktu do włosów tej firmy ale nigdy nie mogłam się na nie zdecydować. Teraz też byłam sceptycznie nastawiona i długo się zastanawiałam... przede wszystkim obawiałam się zapachu gdyż jest to serum ziołowo-witaminowe z ekstraktem ze skrzypu polnego, ale mimo tego skusiłam się i dobrze zrobiłam!
Zapach jest typowo ziołowy, ale na szczęście nie czuć go tak bardzo na włosach.
Produkt ogółem mówiąc jest rewelacyjny dla moich włosów.
 Nakładamy go na wilgotne włosy, bez spłukiwania. Jego działanie jest fenomenalne. Włosy są po nim miękkie, gładkie i odżywione, zdecydowanie sprawia, że ich kondycja z każdą następną aplikacją się poprawia. Już dawno nie miałam tak dobrego serum do włosów.
W jego skład wchodzi naturalny ekstrakt ze skrzypu polnego, witamina E, prowitamina B5, wyciąg z zielonej herbaty, inulina z cykorii.
Zapewnienia producenta jakie widnieją na opakowaniu sprawdzają się w stu procentach a mianowicie: " serum błyskawicznie poprawia kondycję włosów, przywracając im piękny, zdrowy wygląd. Dzięki regularnemu stosowaniu serum włosy stają się mocniejsze, dogłębnie odżywione i nawilżone oraz aksamitnie miękkie, puszyste i błyszczące"
Dodatkowym atutem jest jego cena, 100ml produktu kosztuje ok. 10zł.
 
 
 
 
 
Serdecznie polecam ten produkt  dla dziewczyn o włosach zniszczonych, suchych i pozbawionych blasku.
Miłego testowania! ♥