środa, 29 maja 2013

Majowy Projekt Denko

Dopiero pisałam posta z Kwietniowym Projektem Denko a tu już nadszedł koniec maja..nie wiadomo kiedy. Czas wprost przelewa się przez palce...Dni mijają strasznie szybko. Zawsze doba wydaje się być dla mnie za krótka.. też tak macie? :)
Dzisiaj przychodzę do Was z Majowymi kosmetykami, które wykończyłam na dobre w tym miesiącu.
A oto i one:


 
1. Mleczko + tonik do demakijażu oczu, twarzy i szyi firmy Bielenda. Z witaminą C i allantoiną do cery naczynkowej ,  ma na celu redukcję zaczerwienień, wzmocnienie kruchych naczyń krwionośnych i złagodzenie podrażnień. Ale przede wszystkim powinien dobrze radzić sobie ze zmyciem makijażu czego moim zdaniem niestety nie robi tak jak powinien. Zdecydowanie wolę tą wersję z Awokado, która bardzo dobrze się u mnie sprawdza i do tego ma piękny zapach. Ten natomiast jest zwykłym przeciętniakiem
 
2. Nivea Long Repair. Odżywka odbudowująca do włosów łamliwych, rozdwajających się lub długich. Zrobiłam o niej oddzielną recenzję tak, więc dla tych z Was którzy mają ochotę przeczytać podaje linka
 

3. Nivea Good-bye cellulite. Ujędrniające serum antycellulitowe. Wzbogacone o koenzym Q10 i L-karnityne. Oczywiście cellulit po stosowaniu serum nie zniknie z naszej skóry, do tego niezbędna jest nam aktywność fizyczna a także odpowiednia dieta co i tak w zupełności nam go nie zlikwiduje. Za to skóra po serum staje się jędrniejsza, bardziej napięta ale wyłącznie przy systematycznym stosowaniu. Jest to efekt chwilowy i bez dalszego używania produktu niemożliwy moim zdaniem do podtrzymania. Ale założenie Nivea było takie, że na szybko 10 dni przed wskoczeniem w bikini pomoże przywrócić skórze formę. Serum ma żelową konsystencję o ładnym zapachu. Szybko się wchłania i jest wydajne.
 

4. Pianka do golenia o zapachu brzoskwini z  firmy Isana. Uwielbiam ten produkt, stosowałam różne pianki do golenia ale jak dla mnie ta jest najlepsza! Nie wiem, które to już moje opakowanie, ponieważ już nie eksperymentuje i kupuje wyłącznie tą piankę. Jest nie droga i bardzo dobrze się u mnie sprawdza. Skóra jest po niej gładka i nawilżona, dobrze zmiękcza włoski przed goleniem. Serdecznie polecam jeśli nie macie jeszcze sprawdzonej i dobrej pianki do golenia ,ta moim zdaniem jest warta zakupu i wypróbowania. Jest jeszcze o zapachu aloesu jeżeli ktoś woli mniej owocowe aromaty.
 

5. Płyn micelarny firmy Lierac do demakijażu twarzy i oczu. Wzbogacony o ekstrakty o właściwościach nawilżających, uszczelniających ściany naczyń krwionośnych i detoksykujących. Mała buteleczka o pojemności 50 ml była w marcowym glossybox. Pełnowymiarowy produkt 200ml kosztuje 65zł. Uważam, że jest warty swojej ceny, cieszę się, że mogłam wypróbować ten produkt, ponieważ bardzo przypadł mi do gustu i myślę że pokuszę się go zakupić w większej wersji. Nie wysuszał mojej twarzy co zazwyczaj zdarza mi się po płynach miceralnych, ładnie oczyszczał skórę a nawet delikatnie ją nawilżał.
 

6.Uber intensywnie regenerująca maska do włosów. „Sprawi, że Twoje włosy nabiorą świeżego i zdrowego wyglądu oraz zostaną dogłębnie nawilżone. Pomaga w zatrzymaniu wilgoci, co wpływa korzystnie na zwiększenie delikatności włosa, chroniąc i nawilżając skórę głowy” Malutka  25ml próbka była w Lipcowym Glossybox (2012) dopiero ją użyłam ponieważ jest tak „duża” że zagubiła mi się w kosmetykach. Niestety niewiele mam co do niej do napisania…no bo cóż można powiedzieć o produkcie który użyło się 2 razy? ponieważ na więcej niestety nie wystarczył…
 
7. Maseczka do pielęgnacji końcowej BC Oil MIracle Schwarzkopf Professional. Zawiera składniki odżywcze i tłuszcze nienasycone pochodzące z olejku Arganowego,cenionego za właściwości przeciwutleniające. Wyparowująca formuła rozprzestrzenia cienką warstwę olejku, który intensywnie wchłania się zapewniając odżywienie i efekt nieelektryzujących się włosów. Produkt był w styczniowym Glossybox i musze przyznać, że jestem pod ogromnym jego wrażeniem. Ma rewelacyjne działanie dla włosów, pięknie pachnie, nawilża włosy, sprawia, że końcówki są zdrowe i odświeżone. Mimo tego, że buteleczka ma tylko 5ml, starczyła mi na długi czas, wystarczy kilka kropelek żeby pokryć nim całe końcówki. Jedyny minus tego produktu to wysoka cena bo aż 90zł za 100ml.

 

8. Kolejny produkt z pudełka Glossybox. Tym razem Krem Creme Fraiche de Beaute do skóry normalnej firmy Nuxe. Próbka miała 15ml, ale była naprawdę wydajna. Zapach kremu jest po prostu obłędny! Przepięknie pachnie kwiatami! Działanie jest równie dobre, rewelacyjnie nawilża skórę, ma lekką konsystencję i szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej powłoki. Można tak wymieniać i wymieniać…niestety ten produkt również nie zachęca ceną, za 50ml płacimy 109zł, ale myślę że jest tego wart, tym bardziej, że jest naprawdę wydajny.
 
 
 
9. I ostatni już produkt, również z pudełka Glossybox. Krem pod oczy firmy Siquens.  I tym razem był to pełny produkt o pojemności 15ml, cena to 44zł. „Intensywnie nawilża, chroni i pielęgnuje delikatną skórę w Okół oczu. Opóźnia powstawanie pierwszych zmarszczek (coś dla mnie :) oraz wyraźnie redukuje oznaki zmęczenia, takie jak cienie i opuchlizna pod oczami”  Niestety nadaje się on tylko na noc, ponieważ zawiera drobinki brokatu , które po aplikacji rozmieszczają się po całej twarzy, a nie jest to efekt jakiego chcemy w ciągu dnia. Nawet po nocy ciężko zmyć brokat. Jeśli chodzi o jego działanie, to jak dla mnie bez rewelacji.. Nie zauważyłam aby zredukował oznaki zmęczenia, nawilżenie również bez rewelacji.  Nie zdecydowałabym się ponownie na kupno tego produktu.

 

I to już wszystkie kosmetyki na dziś. Troszkę się tego uzbierało w tym miesiącu, głównie jak widzicie przeważyły kosmetyki z Glossybox, ale nagromadziłam  ich tyle, że muszę teraz skrupulatnie je wykańczać.
Pozdrawiam i życze udanego długiego weekendu! ♥

sobota, 25 maja 2013

Kilka kosmetycznych nowości część II


Dzisiaj pokaże Wam resztę kosmetycznych zakupów i nie tylko :)
 
 
 
Zacznę od maseczek do twarzy firmy Ziaja. Uwielbiam je, kupuje na bieżąco, zmieniając tylko rolę maseczek. Skończyła mi się ostatnio ta z zieloną glinką nawilżająca i wygładzająca. Teraz kupiłam maseczkę regenerującą z glinką brązową, która ma uzupełnić niedobór substancji odżywczych, wygładzić drobne zmarszczki i przyspieszyć regenerację skóry i drugą dotleniającą z glinką czerwoną. Maseczek używam dwa razy w tygodniu i na tyle też starcza mi jedno opakowanie. Efekty są naprawdę zadowalające przy systematycznym używaniu. Uważam, że są to jedne z lepszych maseczek do twarzy i serdecznie je polecam

 

 


Druga rzecz to korektor pod oczy firmy Maybelline AFFINITONE w kolorze 01 Nude Beige. Dobrze kryje sińce pod oczami, wszelkiego rodzaju wypryski i niespodzianki pojawiające się na naszej twarzy. Długo się utrzymuje i nie podkreśla drobnych zmarszczek. Niestety tak jak już pisałam Wam w poprzednim poście jest dla mnie zbyt jasny i nie wygląda to korzystnie. Kosztował ok. 25zł w Super-Pharm.
 
 
 
 
 
 
Ostatni już kosmetyczny produkt to olejek Arganowy do włosów. Ma za zadanie zregenerować włosy, nawilżyć, nadać im połysk. Działa również przeciwstarzeniowo, powstrzymuje wolne rodniki, nawilża napina skórę. Zapobiega rozdwajaniu się włosów i nadaje im miękkość. Wzbogacony jest o olejek jojoba i słonecznikowy. Ja stosuje go na mokre końcówki włosów i jak na razie jestem z niego zadowolona, faktycznie włosy są po nim miękkie, pachnące i przede wszystkim nie powoduje, że są tłuste.  Kosztował 9,99zł za 20 ml również dostałam go w Super-Pharm
 

 

 
 
I na koniec mały niekosmetyczny zakup. Kolczyki z wiszącymi czaszkami. Wiem, że czaszki w biżuterii mają swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych i uwielbiam ich motyw, oczywiście pod warunkiem, że nie celują w ciemną i mroczną stronę, tylko są lekkie, zabawne i przełamane dziewczęcymi kolorami czy wzorami.
Kupiłam je w F&F za 12zł.


 

 

piątek, 24 maja 2013

Ku korektorowej przestrodze :)

Ostatnio popełniłam pewną kosmetyczną gafę i pomyślałam czemu by się z Wami nią nie podzielić. Być może tylko ja jestem zdolna do takich rzeczy, nieuważna i naiwna zarazem. Ale mam małą nauczkę na przyszłość.. a więc nie przedłużając.
 Wcześniej przy recenzji korektora marki Revlon wspomniałam Wam o moim numerze 1 a mianowicie o korektorze Maybelline Pure Cover Mineral. Był to kosmetyk niezastąpiony. Lecz tak jak nadmieniłam w tamtym poście zniknął z drogeryjnych pułek a być może został wycofany na dobre.. w każdym razie nigdzie nie mogę go dostać. Skończył mi się już revlon i byłam zmuszona kupić coś nowego. Będąc w Super- Pharm mówie „ a kupie sobie korektor też firmy meybelline” wybrałam w kolorze 01 nude beige czyli w takim samym jaki miałam wcześniej. Sięgnęłam zatem po korektor  Maybelline Affiniton i na szybciocha kupiłam w ciemno, naiwnie licząc, że skoro to ten sam kolor, ta sama firma, a nawet ten sam pędzelek to wszystko będzie jak dawniej z moim ulubieńcem.. Jakież ogromne było moje zdziwienie i rozczarowanie przy pierwszej aplikacji..okazało się, że kolor zupełnie odbiega od poprzednika, jest 3 razy jak nie 4 razy jaśniejszy..dopiero po fakcie porównałam stare opakowanie z resztkami i nowe..
A tutaj dowody..
 
 

 
 
Różnica w kolorach jest niewielka prawda? :)
 
 
 
 
 
Nie wiem czemu ciągle tkwiłam w przekonaniu, że kolory z danej firmy zawsze się pokrywają..czy to korektory, pudry, podkłady..jak maybelline to maybelline… ale cóż człowiek uczy się na błędach… obyśmy tylko takie małe popełniali.
  Już dość skarżenia się na dziś :)
 

wtorek, 21 maja 2013

Kilka kosmetycznych nowości część I


Dzisiaj pokaże Wam kilka nowych zdobyczy kosmetycznych. Może komuś wpadnie coś w oko, czymś się zainspiruje. Będzie to mieszanka produktów do pielęgnacji, jeden kosmetyk z kolorówki i zapach :)
 
 

1.Jako pierwszą przedstawie Wam matową pomadke do ust w kremie firmy essence Stay Matt. Kupiłam w kolorze 01 velvet Rose za 8,99zł . Przyznam , że bardzo długo zajęło mi szukanie tej pomadki. W każdej drogerii do której się po nią udawałam zastawałam wyłącznie puste miejsce po produkcie, najwyraźniej są bardzo rozchwytywane. Zależało mi na jej kupnie ze względu na bardzo dobre recenzje, wiele dziewczyn ją polecało. Osobiście nie lubię błyszczyków, używam wyłącznie szminek ale zachęciło mnie jego matowe wykończenie. Ciekawie prezentuje się na ustach, ma bardzo ładny, delikatny blado różowy kolorek.
 


 

2. Dezodorant perfumowany, a raczej mgiełka do ciała Beyonce Midnight Heat. Kupiłam ją w promocji za 19,99 zł z 30zł w Rossmanie. Zawiera nuty zapachowe śliwki, karamboli, orchidei, czarnego tulipana, fioletowej piwonii, bursztynu, drzewa sandałowego i paczuli…piękny, zmysłowy zapach idealny na wieczór. Minusem jest nietrwałość zapachu, utrzymuje się przez pierwsze pół godziny a potem ślad po nim ginie.
 
 
 
3. Maseczka do włosów Biovax..  wiem wiem… to kolejna odżywka kupiona w tym miesiącu.. mam obsesje na tym punkcie. Jak już wcześniej wspominałam mam długie, zniszczone, suche i pozbawione blasku włosy dlatego ciągle szukam dla nich ratunku. Zdecydowałam się na intensywnie regenerującą maseczkę z naturalnym olejem arganowym, olejem makadamia i olejem kokosowym. Ma bardzo zachęcający skład, który mam nadzieje nawilży moje włosy. Nie zawiera ona ani parabenów ani SLS. Maseczka kosztowała 25zł i kupiłam ją w sklepie zielarskim ale z tego co wiem są już dostępne w Super-pharm.
 
 
 
 
 
 
4. Lirene płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu. Kosztował 12,99zł w Rossmanie. Skończył mi się niestety płyn micelarny z firmy Lierac i muszę go zastąpić czymś godnym. Tego nigdy wcześniej nie używałam, zobaczymy jak się sprawdzi i czy nie będzie wysuszał skóry twarzy. Ma skutecznie oczyszczać, łagodzić podrażnienia i nawilżać. Zawiera witaminę C, ekstrakt z miodu i D-pantenol
 
 
 
 


I to już wszystkie kosmetyki na dzisiaj, niebawem pojawi się II część. Mam nadzieje, że komuś może przypadł jakiś do gustu :) Może ktoś z Was stosował już te kosmetyki, i ma ochote podzielić się swoją opinią, chętnie na ten temat poczytam. A teraz już uciekam i życze wszystkim miłego dnia :)

piątek, 17 maja 2013

Odżywka do włosów Aussie

Całkiem niedawno na naszym polskim rynku zagościła nowa australijska marka kosmetyków do włosów AUSSIE. Z racji tego, że uwielbiam testować takie nowości i korzystając z promocji drogerii Rossman na te kosmetyki postanowiłam wybrać coś dla siebie. Padło na odżywkę do włosów  oczywiście do suchych, zniszczonych i pozbawionych blasku bo moje niestety takie są i cokolwiek bym z nimi nie robiła po pewnym czasie ponownie wracają do swojej niekorzystnej kondycji. Odżywka jest z olejkiem z australijskiego Orzecha Makadamia, ma 250 ml. I kupiłam ją za 19,90 zł w promocji, natomiast w cenie regularnej kosztuje ok 28 zł. Logo frimy to kangur, na buteleczce dookoła mamy wytłoczone mam wrażenie skaczące Kangurki, bardzo ciekawy motyw który zupełnie mnie rozbroił :)










Jeśli chodzi o działanie produktu to niestety nie jestem nim zachwycona.. moje włosy są po odżywce bardzo obciążone. Owszem od razu po umyciu, są błyszczące, nawilżone ale to wyłącznie chwilowy efekt..za chwile robią się ciężkie i matowe. Plusem tych kosmetyków jest nieziemski zapach! Odżywka pachnie gumą balonową i utrzymuje się na włosach cały dzień,dostaje dużo pytań i komplementów czym tak ładnie pachne i czy to aby napewno nie perfumy :)
 Ciekawostką jest fakt, że wracając z zakupów z Rossmana, czułam jakiś zapach, któy towarzyszył mi całą drogę ale nie mogłam zlokalizować co to takiego..jak sie okazało była to właśnie ta odżywka, którą niosłam w siatce. Nie wiem jak to możliwe i czego producent używa do perfumowania kosmetyku ale nawet stojąc w łazience na pułce czuć jej zapach wszędzie dookoła, mimo tego, że jest zamknięta. Tak, więc oprócz tego, że pełni rolę odżywki jest również odświeżaczem powietrza, a niekiedy perfumami  :) 


Podsumowując: ☺+ wygodna buteleczka
                           ☺+ ciekawy, intensywny zapach, który cały dzień utrzymuje się na naszych 
                                   włosach
                           ☺+ jest wydajna, ma dobrą konsystencję nie jest ani za gęsta, ani leista

                               - włosy niestety nie nabierają po niej blasku, nie są miękkie, odżywione a  
                                dodatkowo je obciąża ( przynajmniej na moich długich włosach daje takie efekty)

Nie mówię do końca "Nie" tym produktom, bo napewno będe testować inne kosmetyki do włosów Aussie, chociażby dla ich nieziemskich zapachów  :)



środa, 15 maja 2013

Majowy Glossybox

 
Za oknem dziś w Warszawie piękna, słoneczna pogoda, aż chce się żyć! Zima w tym roku dała nam w kośc, miałam wrażenie, że trwała całą wieczność.. aż tu nagle nadeszły długo wyczekiwane piękne dni. Właśnie maj w szczególności kojarzy mi się z wiosną, pięknymi zapachami,  zielenią, kwiatami i radością! Słońce ma to do siebie, że daje nam tyle pozytywnej energii do życia! :)
 Ale nie o tym dzisiejszy post... przechodze więc do rzeczy. Dzisiaj z rana zapukał do drzwi kurier z majowym Glossyboxem, lubię zaczynać poranki od tych kosmetycznych niespodzianek, pisałam już wcześniej, że dużo radości sprawia mi otwieranie pudełek, czuje się jak małe dziecko otwierające prezent niespodziankę :)



 
 
Standardowo była karteczka z opisami produktów i dodatkowo 40 zł rabatu na zakupy ze strony Zalando. A teraz kosmetyki :)
Pierwsze co zwróciło moją uwagę w pudełku to woda toaletowa Acqua Roberto Cavalli w przepięknym małym flakoniku. Ma niestety tylko 5 ml. Jest to zapach bardzo świeży, idealny na porę letnią.



Następny kosmetyk to jedyny pełny produkt w majowym pudełku. Błyszczyk i róż do policzków w jednym. Ja niestety nie wierze w  kosmetyki spełniające kilka ról.. takie wszystko i nic tak naprawdę. Tak, więc nie przypadł mi do gustu. Ma ciemny kolor, bałabym się stosować go na policzki z obawą, że pozostaną na nich niebezpieczne plamy. Nałożyłam go na usta i nie zauważyłam cienia koloru na nich, zapach jest fatalny, sztuczny. Od razu idzie w odstawkę.





 

 


Kolejny produkt to maleństwo o pojemności 5 ml. Krem z czystego soku aloesowego i olejów z pestek winogron, orzecha kukui i awokado o działaniu nawilżającym i regenerującym.. Zdecydowanie za malutki..

 
 
Tonujący żel do mycia ciała, na bazie mieszaniny olejków eterycznych, aromatycznego jałowca , bergamotki, geranium i lawendy. Zapach przypomina mi kosmetyki z Loccitane
 
 
 
 
I ostatni już kosmetyk. Płyn micelarny o zapachu malinowym, pachnie dokładnie tak samo jak mamba. Zobaczymy jak się sprawdzi..
 
 
 
 
I to już wszystkie kosmetyki z majowego Glossyboxa.
 
 
 
 
Pudełko jakoś szczególnie w tym miesiącu mnie nie zachwyciło. Nadrobiło wyłącznie flakonikiem perfum, który i tak według mnie jest za malutki. Tak, więc w tym miesiącu ocena 2/5, może w następnym będzie lepiej.
A jak Wam podobało się pudełko?
Pozdrawiam
 




środa, 8 maja 2013

Kwietniowy Projekt Denko

W pudełeczku już czekają na wyrzucenie wykończone kosmetyki.. ale zanim na dobre wylądują w koszu doczekają się krótkiej recenzji, bo niektóre są tego warte  a przed niektórymi warto ostrzec :)



1. Zmywacz do paznokci firmy Isana z Rossmana o zapachu migdałów. Dla mnie najlepszy, kupuje jeden za drugim. Radzi sobie ze zmyciem każdego lakieru od tych najbardziej napigmentowanych po wszelkiego rodzaju brokaty, dodatkowo ładnie pachnie.. czego chcieć więcej od zmywacza? ideał.. :)
 
 
2. Odżywka regeneracyjna do włosów matowych i łamliwych Gliss Kur. Kompleks z płynną keratyną " łatwe rozczesywanie i połysk włosy jak jedwab". Co do łatwego rozczesywania poplątanych włosów po umyciu jest jak najbardziej niezawodny, natomiast połysku na włosach po nim nie zauważyłam, ale są lżejsze i świeże po jego zastosowaniu. Wygodą jest fakt, że nie musimy odżywki spłukiwać, spryskujemy wilgotne bądź suche włosy i już :)
 
 
3. Dezodorant Dove Silk dry. Kupiłam go zdradzając moją niezawodną Rexone.. i nie był to najlepszy pomysł. U mnie się on nie sprawdził. Niestety słabo chroni przed potliwością a niekiedy strasznie się kawali i obsypuje brr.. Zapach również nie przypadł mi do gustu, mimo tego ,że jest delikatny i wiele osób go sobie chwali.
 
 
4. Dwie buteleczki balsamów Bath & BodyWorks o przepięknych zapachach Sweet Pea i Midnight Pomegranate. Nie są to może produkty, które nawilżą nasze ciało, ale zapach jaki przez długi czas na nim się utrzymuje jest obłędny. Balsamy dość szybko się wchłaniają, nie kleją no i pięknie pachną! Po wsmarowaniu balsamu wieczorem, rano zapach dalej się utrzymuje zarówno na ciele jak i na piżamie. Osobiście wole kupować te mniejsze wersje 88 ml i eksperymentować z zapachami.
 
 
5. Pod piątką kryją się dwaj złoczyńcy do włosów, którzy znaleźli się w urodzinowym wydaniu Glossybox. Jest to szampon Arboria i z tej samej serii odżywka do włosów. Są to małe 40 ml próbki... i może dobrze, że małe i że szybko zniknęły z opakowań bo bardziej szkodziły moim włosom niż im pomagały.  Szampon strasznie włosy plątał, wysuszał, miał wodnistą konsystencję, był bardzo mało wydajny, natomiast odżywka nie robiła zupełnie nic...


I to już koniec jesli chodzi o kosmetyki wykończone przeze mnie w kwietniu. Mam nadzieje, że może komuś przyda się taka króka recenzja, może zachęci a może wręcz przeciwnie zniechęci do zakupu niektórych kosmetyków, chociaż to co niesprawdziło się u mnie być może u Was miałoby lepsze działanie.
Pozdrawiam
xxx