poniedziałek, 9 grudnia 2013

Woski Yankee Cadle w nieco zimowej odsłonie

Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat
Pokażę Wam nowe woski z Yankee Candle.
Zapachy wybierałam pod obecną porę roku czyli zimę, zależało mi żeby przybliżały chodź trochę zimową a także świąteczną atmosferę.






Zdecydowałam się na 3, a oto i one :)
 
Sugared apple - Soczyste jabłka otulone aromatyczną wanilią i słodkim cukrem.
Wąchając ten wosk przychodzi mi na myśl słodkie pieczone jabłuszko.


 
Snow in love 
 Pudrowa świeżość i ciepły zapach drewna.
 Piękny romantyczny zapach, przywodzi na myśl coś słodkiego...troszkę pudrowego.
 Ciężki do określenia, nie jestem do końca przekonana czy przypadniemy sobie do gustu.




 
I ostatni wosk ze starszej kolekcji Midsummer's night
 Męska mieszanka piżma, paczuli, szałwii i mahoniowej wody kolońskiej. 
Po zapaleniu wosku fikcyjna obecność mężczyzny w domu gwarantowana :)
 



 
I to już wszystko na dziś
Pozdrawiam Was cieplutko w te zimowe dni

poniedziałek, 11 listopada 2013

Świeczki Air Wick i Brise w Biedronce!

Z racji tego, że jestem ogromną świecomaniaczką (jeżeli w ogóle takie określenie istnieje :) postanowiłam, że podzielę się z Wami pewną nowinką.
 
 
Wczoraj wstąpiłam po zakupy do Biedronki....a tam moim oczom ukazał się ogromny wybór świeczek Air Wick i Glade (dawne Brise) w bardzo atrakcyjnych cenach!
Po długim namyśle (najchętniej wzięłabym wszystkie!) zdecydowałam się na świeczkę Air Wick o pięknym zapachu czekoladowej trufli, ale to nie jej jedyna zaleta :) Druga jest taka, że świeczka zrobiona jest z naturalnego wosku, a następna, że ma piękne szklane opakowanie, które po wypaleniu się świeczki możemy umyć i śmiało wykorzystać jako świecznik. Bardzo ładnie się prezentuję i jest ciekawą ozdobą pokoju. Kosztowała 14,99zł. 
 
 
 
 
 
Druga świeczka jest firmy Glade, z limitowanej serii o zapachu owoców granatu i żurawiny.
 
 
 
Na obrazku widnieje jeszcze anyżek, ale na szczęście nie jest w niej wyczuwany. Nie wiem czy znacie jego zapach, ale ja osobiście wolę go oglądać z racji gwiezdnego looku niż wąchać, ma zbyt intensywny jak dla mnie zapach. Świeczka kosztowała 8,99zł również w Biedronce.
 
Przechodząc dalej do sedna...bo standardowo zmieniam temat   :)
Nie wiem czy też tak macie ale ja uwielbiam w te jesienne wieczory usiąść sobie wygodnie w fotelu, z książką, zapalić sobie zapachową świecę i rozkoszować się tą atmosferą. To jest czas kiedy mogę odciąć się od pracy, obowiązków i pobyć chwile sama. Od razu jest przytulniej i cieplej w domku, gdy pali się taki zapachowy płomyczek. Bardzo lubię taką atmosferę szczególnie gdy za oknem jest chłodno i ponuro.
Mała rzecz a cieszy, od razu poprawia mi to humor :)
 
Przy okazji świec wspomnę Wam także o moim drugim ulubieńcu i poprawiaczu nastroju a mianowicie o odświeżaczach elektrycznych do kontaktu. Obecnie używam tego z firmy Air Wick o pięknym unikatowym zapachu "księżycowa lilia otulona satyną". Aż ciężko wyrazić słowami jak ładny i przyjemny jest to zapach.
Na nadchodzący zimowy czas kupiłam w Rossmanie wkład Glade o zapachu jabłka i cynamonu. Przypomina mi on zawsze o świętach, bo jest to edycja limitowana, dostępna tylko w tym okresie. Co roku kupuję go aby w domu unosił się zapach świątecznego cynamonu.
 Serdecznie polecam Wam ten zapach! Zawsze przywodzi mi on na myśl miłe wspomnienia.
 
 
 
 
I to już wszystko na dziś!
Mam nadzieję, że chodź trochę zainspirował Was ten post do odpalenia w te jesienne smutne wieczory jakiejś zapachowej świecy a tym samym poprawę domowej atmosfery.
Serdecznie Pozdrawiam ♥

środa, 2 października 2013

Kosmetyczne nowości ♥

Nie wiem czy też tak macie, ale ja nie znoszę Jesieni! Według mnie to najgorsza pora roku...jest szaro, buro, ponuro.. Nie przekonują mnie nawet kolorowe liście na drzewach. Najchętniej przespałabym całą jesień i obudziła się dopiero zimą, a najchętniej latem! Dopiero odeszło a ja już za nim tęsknie.. ehh. Dosyć już tego żalenia się...przechodzę, więc do sedna.
Dzisiaj chciałam pokazać Wam kilka kosmetyków, które ostatnio kupiłam. Myślę, że są godne uwagi zarówno ze względu na cenę jak i jakość.
 
A oto i one ♥
 


Na początku zacznę od produktów do kąpieli. Obydwa żele pod prysznic mają piękny wakacyjny zapach, który w te chłodne dni będzie pod prysznicem przypominał mi o lecie! Pierwszy z nich to żel firmy Nivea o zapachu melona z perełkami olejku kupiony za 6zł na promocji w Super-pharm. Drugi żel  firmy bebeauty o obłędnym zapachu Brazylii! Posiada ekstrakt z guarany i alg morskich. Zawiera w sobie białe hydrokapsułki z witaminą E. Kupiłam go w  Biedronce za całe 4,99zł!


 
 
Kolejny kosmetyk jaki kupiłam w ostatnim czasie to zastępca mojego ulubionego serum przeciw rozstępom firmy Eveline o którym pisałam Wam w poprzednim poście. Tym razem jest to superskoncentrowane serum modelujące pośladki, które ma ujędrniać skórę, zwiększać jej elastyczność a także modelować pośladki. W to ostatnie zapewnienie akurat nie wierzę, ale mam nadzieje , że tak jak jego poprzednik  świetnie sprawdzi się przy nawilżeniu i wygładzeniu skóry. Kosztował ok 9zł na promocji w super-pharm.
 
 
 
 
 
Następny produkt to również zastępca mojego dotychczasowego ulubieńca, a mianowicie kremu pod oczy firmy clinique.
Tym razem zdecydowałam się na krem + serum pod oczy firmy Eveline z mikroskopijnymi cząsteczkami diamentu i 24 karatowym złotem. Dopiero zaczęłam go stosować także pozwólcie, że nie będę wydawać jeszcze na jego temat opinii. Krem ma redukować cienie, obrzęki a także nawilżyć skórę, ujędrnić i zredukować zmarszczki pod oczami. Zobaczymy czy dzielnie sobie z tym wszystkim poradzi :)
 
 
 

I ostatnie już dwa produkty, które chciałam Wam dziś pokazać to kosmetyki do pielęgnacji włosów.
Nie zaczęłam ich jeszcze używać, ponieważ czekają dopiero na swoją kolei.
Na zastępstwo mojego szamponu do włosów Clear kupiłam szampon mający nadać włosom objętości firmy Loreal Elseve Volume Collagene. Nie kupiłam go przez przypadek, ponieważ poleciła mi go koleżanka. Bardzo go zachwalała mówiąc, że jej włosy po tym szamponie nabrały blasku, objętości i co najważniejsze nie musi stosować do niego odżywki ponieważ świetnie ją zastępuje.
Kupiłam go za ok 12zł w Rossmanie.
 
 
 
I ostatnia już rzecz, również kupiona  z polecenia to odżywka do włosów firmy Wella ProSeries. Słyszałam o niej wiele dobrego i mam nadzieję, że przekonam się o tym na własnej skórze. Upolowałam ją za całe 6zł w Rossmanie na promocji. ( w cenie regularnej kosztuje ok 16,17zł)
 
 
 
 
I to już wszystko na dziś.
Miłego dnia, wieczoru bądź nocy Wam życzę


poniedziałek, 23 września 2013

Z serii moje małe wielkie odkrycie.

Dziś wspomnę Wam o dwóch produktach, które skradły moje serce w ostatnim czasie.
Kupiłam je zupełnie przez przypadek, w ciemno bez uprzedniej rekomendacji czy polecenia i tym sposobem odkryłam 2 cudeńka.
 
 
Pierwsze z nich to bardzo ciężko dostępne jak się okazało po czasie "Aktywne serum przeciw rozstępom" firmy Eveline.
Wiem, że z tej serii jest wiele kosmetyków tego typu, ale akurat tej wersji nie widziałam w żadnej z ogólnodostępnych drogerii.
 Kupiłam go w delikatesach K&M i tam też odsyłam zainteresowanych.
Jedynym jego minusem jest to, że ma efekt chłodzący, którego wprost nie znoszę szczególnie w chłodne dni, ale jestem w stanie mu to wybaczyć bo jego działanie jest fenomenalne!
Wiadomo, że nie usunie nam w pełni rozstępów, ale sprawia, że skóra jest elastyczna, gładka, nawilżona i jędrna!
Błyskawicznie się wchłania, dobrze rozprowadza, ma ciekawą gęstą konsystencję (osobiście nie lubię tych lejących się, rzadkich formuł)
A co najważniejsze efekty poprawy kondycji skóry widoczne są już po kilku użyciach!
Serdecznie polecam dla osób, które borykają się z problemem rozstępów. Ja jestem dumna, że na niego trafiłam :)
 
 
 
 
 
 
 
 
Drugi produkt, nie ma aż tak spektakularnego działania, ale również przypadł mi do gustu.
Jeśli śledzicie mój blog to wiecie, że moim stałym dezodorantem, który kupowałam notorycznie była Rexona. Tylko od czasu do czasu zdarzyło mi się ją zdradzić... i tak też było w tym przypadku, ale zupełnie nie żałuję!
Moim obiektem zainteresowania na półce w Rossmanie był dezodorant Fa.. nie spodziewałabym się, że akurat na niego trafi i, że kiedykolwiek po niego sięgnę. A tu hops.... urzekł mnie zielony kolor opakowania i chęć wypróbowania jakiejś nowości dla odmiany.
Dezodorant jest świetny!
Bardzo podoba mi się zapach, który utrzymuję się długo na skórze a mianowicie Fresh Jasmine. Poza tym spełnia swoją rolę ochrony przed potliwością, nie zostawia białych śladów na ubraniach, skórze i nie obsypuje się! Nie podrażnia skóry, gdyż w swoim składzie ma 0% alkoholu. Kosztuje ok 8zł i jest jak najbardziej godny polecenia!
 
 
 
Produkty te testuję już od dłuższego czasu, pewnie załapią się na kolejny projekt denko tak, więc szczerze mogę je Wam polecić.
Mam nadzieję, że post był dla Was przydatny i, że skorzystacie z moich ulubieńców bo naprawdę warto! :)
Papa
 

środa, 18 września 2013

Sierpniowy Projekt Denko

Z  dwutygodniowym opóźnieniem przychodzę do Was z Sierpniowym projektem denko.
Tak wiem wiem sierpień dawno minął…niestety nie mogłam się zebrać do recenzji przez natłok obowiązków, ale szybciutko postaram się to naprawić.
 A więc zaczynamy..
 

1. Pod jedynką kryje się kokosowy peeling do ciała firmy Charmine Rose pochodzący z Glossyboxa.
 Zacznę może od zapachu bo jak wiecie zmysł węchu mam bardzo wyczulony :). Peeling ma zapach sztucznego, słodkiego kokosa, który podczas aplikacji osobiście bardzo mnie drażnił, ale myślę, że co do aromatów to kwestia gustu, każdy lubi co innego. Natomiast jeśli chodzi o działanie..to nie spełnia on swojej założonej roli peelingu. Nie zauważyłam złuszczania naskórka, efektu przyjemnego masażu ani nic z tych rzeczy. Dodatkowo pozostawiał niekomfortową tłustą powłokę. Produkt był mało wydajny, nie sposób wydobyć z tubki resztki kosmetyku, chyba, że podejmiemy strategię przecięcia tubki.
 
2. Łagodzący tonik oczyszczający firmy Loreal.
 Pisałam już o nim przy okazji zakupów kosmetycznych, ale wtedy jeszcze nie miałam wyrobionego zdania na jego temat. Teraz śmiało mogę napisać o nim kilka słów. Jeśli chodzi o działanie to określiłabym je jako średnie, w miarę dobrze oczyszcza naszą skórę, nie wysusza jej ale też specjalnie nie nawilża. Największym minusem tego produktu jest jego opakowanie! Była to dla mnie niesamowita mordęga jeśli chodzi o zaaplikowanie go na wacik… Prostokątna nakrętka jest bardzo nieporęczna, produkt wylewa się bokami. Warto zatem przelać go do buteleczki i ja tak właśnie uczyniłam, gdyż moja cierpliwość do niego dobiegła końca.
 
A tak właśnie prezentuje się sprawca całej niewygody produktu.
Teraz się wstydź brudasie!

 
3. Pod trójką ostatni hit sezonu, wszędzie rozreklamowany produkt Nivea o najnowszej formule balsamu pod prysznic. Zachęcona reklamą skusiłam się na niego. Bardzo podoba mi się instrukcja „obsługi” produktu na tyle opakowania, krok po kroku mamy napisane jak z nim postępować i jakie czynności wykonywać. A mianowicie 1. Umyj ciało i spłucz pianę, 2. Nałóż balsam do ciała pod prysznic na mokrą skórę, 3. spłucz nadmiar balsamu, 4. po osuszeniu skóry możesz od razu się ubrać :) Ciekawe wskazówki z obrazkami dla osób mniej inteligentnych.  Jeżeli chodzi o jego działanie to jest to idealny produkt na lato, kiedy nie chcemy się balsamować bo jak wiadomo nie jest to komfortowe podczas upałów. Skóra wtedy się klei i czujemy dyskomfort. W tym przypadku natomiast możemy nawilżyć ją pod prysznicem. Może nie jest to rewelacyjny efekt, aczkolwiek na letnie dni w zupełności wystarczy. Skóra jest po nim delikatnie nawilżona. Niby ma oszczędzić nam czasu, ale i tak później aby skórę odżywić i nawilżyć należy użyć balsamu. Niestety ma on też swoje minusy...a mianowicie jest mało wydajny, szybko znika z opakowania. Cena biorąc pod uwagę jakość i wydajność jest zbyt wysoka. Zapach jest typowy dla produktów nivea. Ja miałam wersje niebieską do skóry suchej z olejkiem migdałowym, jest też wersja biała do skóry normalnej i suchej z morskimi minerałami. Podsumowując... osobiście ponownie po niego nie sięgne natomiast uważam, że warto go przetestować ze względu na nową formułę i samemu wyrobić sobie zdanie, a wiem, że te są na jego temat bardzo podzielone.

 
4. Żel pod prysznic firmy Lirene. Dostałam go w Rossmanie przy kasie przy okazji promocji podpasek naturella z rumiankiem. Niestety zapach jaśminu w tym przypadku nie przypadł mi do gustu, ale bardzo podobała mi się jego formuła z witaminami zamkniętymi w otoczkach. Zawierał on drobinki- kuleczki które miały masować ciało i dostarczać bogactwo witamin E i C, wpływając na jędrność i nawilżenie naskórka. Co do masażu to efekt był znikomy aczkolwiek nawilżenie na skórze po nim było widoczne.

 
5. Kolejny żel pod prysznic, tym razem firmy Nivea. Bardzo je lubię za ładne zapachy a przede wszystkim za super nawilżenie. Mój akurat był o zapachu acai i czarnych jagód. Serdecznie je polecam, są to jedne z lepiej nawilżających żeli pod prysznic.

 

6. Nawilżający płyn micelarny firmy Eveline.
Powiem szczerze, że moje zainteresowanie tym produktem wzbudził nietypowy dozownik, przypominający zmywacze do paznokci a mianowicie pompka. Jak się okazało taki dozownik jest bardzo wygodny w użyciu.
 
Ogólnie rzecz biorąc produkt  mile mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tak dobrego efektu oczyszczenia, dodatkowo nie wysuszał skóry a wręcz przeciwnie delikatnie ją nawilżał. Nie wiem jak radzi sobie z usuwaniem makijażu gdyż nie używałam go w tym celu, ale jako płyn micelarny sprawdza się świetnie. Jest przeznaczony dla każdego rodzaju cery, także śmiało można go stosować. Na pewno kupię go ponownie i serdecznie Wam polecam!
 
 
7. Eyeliner z Wibo.
Dla mnie jest to numer jeden wśród eyelinerów. Używam go codziennie od 3 lat i nie zamienie na żaden inny. Ma bardzo wygodny pędzelek, którym możemy śmiało operować i malować różne, różniaste kreski. Nie ściera się, jest trwały i ma piękny głęboki kolor. Dodatkowo jest w bardzo przystępnej cenie ok. 8zł a w promocji nawet 6zł. Jak za taką jakość produktu to kupujemy go prawie za darmo.
 
 

8. Lakier firmy Bell w kolorze 322.
 Piękny grejpfrutowy odcień. To było moje drugie opakowanie i na tym na pewno się nie skończy. Uwielbiam lakiery Bell za ich piękne kolory. Niestety trwałość pozostawia wiele do życzenia. Denerwuje mnie również fakt, że szybko zmienia się ich konsystencja i staje się ciągnąca co jest równoznaczne z końcem przydatności lakieru. Cena jest bardzo przystępna bo ok. 8zł.
 
 

 
9. Zmywacz do paznokci Isana i na tej krótkiej informacji zakończę, ponieważ pojawia się on w każdym projekcie Denko. Ileż razy można go zachwalać :)

 

10. I ostatni już produkt wykończony w sierpniu to balsam do ciała firmy The Body Shop. Pojemniczek miał tylko 50ml..i może dobrze, bo jego zapach wykańczał moich domowników. Kiedy się nim posmarowałam słyszałam skargi i zażalenia, że jest zbyt mocny i intensywny. Faktycznie balsam ma zapach pomarańczy i strasznie długo utrzymuje się na skórze, dłużej niż niejedne perfumy a niestety nie jest to mój i jak widać nie tylko mój zapachowy faworyt. Jeśli chodzi o jego działanie to świetnie sprawdzał się na lato…wystarczyło posmarować nim nogi przed wyjściem a te pięknie się prezentowały, były gładkie, nawilżone i miały delikatnie świecącą poświatę niczym po posmarowaniu oliwką. Balsam dobrze nawilża skórę. Serdecznie polecam, ale w zdecydowanie innym wydaniu zapachowym :)

 

I to już wszystkie kosmetyki miesiąca sierpnia. Mam nadzieje, że chociaż jedna moja recenzja była dla Was przydatna.
 Pozdrawiam

sobota, 14 września 2013

Zdobycze z Super-Pharm

Dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma produktami dorwanymi na promocji w Super-Pharm. Trwa ona od 5.09- 18.09 , więc jeszcze na nią zdążycie jeśli któryś z kosmetyków przeze mnie pokazanych spodoba Wam się. Ja wybrałam trzy produkty w bardzo okazyjnej cenie.
 
 
 
Pierwsza rzecz to Bio- Oil czyli olejek, który ma nam pomóc poprawić wygląd blizn, rozstępów a także nierównego kolorytu skóry. Długo na niego polowałam, robiłam podchody... ale zawsze odstraszała mnie jego regularna cena czyli 36,99zł. Na promocji w Super-Pharm kosztował tylko 15zł pod warunkiem, że posiadacie karte Life style a na niej co najmniej 150pkt, którymi dopłacacie i olejek jest Wasz. Ja na szczęście miałam aż 500pkt, więc spokojnie mogłam sobie na niego pozwolić. Za taką cenę uważam, że warto go mieć i przetestować.
 
 
 
Drugi kosmetyk to nowość Perfecty- mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu.
Tak tak... dobrze przeczytałyście MLECZKO MICELARNE.
Sama byłam zdziwiona, że taka formuła istnieje, ale jest to nowość. Często śmiem wątpić w tego typu kombinację, ale wiele dobrego o nim słyszałam w świecie vlogerek, blogerek i bardzo chciałam go przetestować. W promocji kosztuje 12,74zł
 
 
 
I ostatni już trzeci produkt to krem Nutri Gold firmy Loreal.
Jest to nawilżająca terapia odżywcza na noc ( mamy jeszcze do wyboru terapię na dzień). Przeznaczony jest dla skóry kobiet w wieku 20,30,40 i 50 lat. 
Sekretem tej nawilżającej terapii jest miodowy eliksir, kompleks wapniowy a także witamina CG. Bardzo lubię kremy z tej firmy, ponieważ mają dobre działanie i przyznam szczerze, że urzekają mnie luksusowe słoiczki w jakich znajdują się kremy. Ciekawostką jest, że opakowanie jest w języku polskim natomiast sam krem opisany jest po rosyjsku.  Obecnie w Super-pharm mamy promocje na produkty Loreal -30%. Swój krem kupiłam za 27,99zł przeceniony z  40zł warto? Warto! :)
 
 
 
 
Serdecznie zachęcam do skorzystania z promocji, jeśli oczywiście, któraś z tych perełek Was interesuje.
Pozdrawiam :)
 

piątek, 6 września 2013

Moje małe wielkie odkrycie. Serum ziołowo- witaminowe Radical

Pewnie zastanawiacie się co ja takiego wyjątkowego mogłam odkryć. Nie będzie to może ciekawostka dla osób, które mają włosy zdrowe i odżywione. Te zaś z Was, które borykacie się z problemem suchych i zniszczonych włosów zachęcam do zapoznania się z moim odkryciem :)
A więc nie przedłużając...
Będąc niedawno w Rossmanie szukałam odżywki do włosów. Na nic nie mogłam się zdecydować, gdyż połowę z nich już przetestowałam w celu uratowania swoich włosów a chciałam czegoś nowego co dałoby rezultat i pozytywnie mnie zaskoczyło. Aż tu nagle z najniższej półki uśmiechnęła się do mnie zielono-czerwona tubka.. było to serum Radical z firmy Farmona.
 
 
 
 
 
 
 
Powiem szczerze, że długo chodziło za mną kupno i przetestowanie produktu do włosów tej firmy ale nigdy nie mogłam się na nie zdecydować. Teraz też byłam sceptycznie nastawiona i długo się zastanawiałam... przede wszystkim obawiałam się zapachu gdyż jest to serum ziołowo-witaminowe z ekstraktem ze skrzypu polnego, ale mimo tego skusiłam się i dobrze zrobiłam!
Zapach jest typowo ziołowy, ale na szczęście nie czuć go tak bardzo na włosach.
Produkt ogółem mówiąc jest rewelacyjny dla moich włosów.
 Nakładamy go na wilgotne włosy, bez spłukiwania. Jego działanie jest fenomenalne. Włosy są po nim miękkie, gładkie i odżywione, zdecydowanie sprawia, że ich kondycja z każdą następną aplikacją się poprawia. Już dawno nie miałam tak dobrego serum do włosów.
W jego skład wchodzi naturalny ekstrakt ze skrzypu polnego, witamina E, prowitamina B5, wyciąg z zielonej herbaty, inulina z cykorii.
Zapewnienia producenta jakie widnieją na opakowaniu sprawdzają się w stu procentach a mianowicie: " serum błyskawicznie poprawia kondycję włosów, przywracając im piękny, zdrowy wygląd. Dzięki regularnemu stosowaniu serum włosy stają się mocniejsze, dogłębnie odżywione i nawilżone oraz aksamitnie miękkie, puszyste i błyszczące"
Dodatkowym atutem jest jego cena, 100ml produktu kosztuje ok. 10zł.
 
 
 
 
 
Serdecznie polecam ten produkt  dla dziewczyn o włosach zniszczonych, suchych i pozbawionych blasku.
Miłego testowania! ♥
 

 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Drobne łupy ubraniowe prosto z wyprzedaży

Wyprzedaże co prawda już dobiegają końca i małymi kroczkami zbliżamy się do stanu kiedy z pułek sklepowych uśmiechają się do nas nowe piękne kolekcje zupełnie nie zachęcające cenami.
 Ale zanim ten czarny scenariusz nadejdzie... udało mi się w ostatnich dniach załapać jeszcze na wyprzedaże a także wyprzedaże wyprzedaży :) Kupiłam kilka rzeczy… może nie tak niezbędnych jak mi się wydawało, ale wpadły mi w oko i oczywiście nie mogłam się oprzeć ich kupnie na czym nieco ucierpiał mój portfel.
 
 

 
Skarpetki Adidas. Na co dzień zdecydowanie nie noszę białych skarpetek gdyż po prostu nie lubię ich efektu na stopach. W mojej szafie królują wyłącznie czarne. Ale z racji pracy jaką wykonuje białe są mi po prostu niezbędne dlatego też skusiłam się na te z Adidasa.
 Przecenione były z 49zł na 29zł za 3 pary.
 
 
 
Standardowy szary t-shirt z różowym odblaskowym nadrukiem Adidas po prostu skradł moje serce. Jest sportowy a zarazem dziewczęcy. Bardzo podoba mi się połączenie kolorów.
Cena to 89zł ze 129zł.
 

Zdjęcie niestety nie oddaje prawdziwego koloru napisu :(
 
 
 
 
I to tyle jeśli chodzi o sklep Adidasa.
Nastepny był H&M w którym upolowałam białe krótkie spodenki z pięknymi kolorowymi dżetami. Właściwie kolejne białe spodenki nie były mi potrzebne ale skusiła mnie cena 30zł z….uwaga 149zł!. Jak dla mnie to ogromna przecena. Spodenki są solidne, ładnie się prezentują, są postrzępione przy wykończeniu. Myśle, że za taką cenę warto było je kupić.
 
 
 
 
 
I ostatni już zakup, tym razem nie z promocji, ale jego cena była bardzo przystępna bo kosztował 25zł. Jest to biały t-shirt firmy no name.. kupiony na bazarku. Koszulka ma złote guziczki z przodu w formie tępych ćwieków, jest z cienkiego przewiewnego materiału. Ale to co najbardziej mnie w niej urzekło to koronkowa, haftowana czaszka na plecach. Myślę, że niezbędne będzie noszenie pod spód jakiegoś topu gdyż widać przez nią plecy i stanik co według mnie nie koniecznie wygląda estetycznie.
 
 
 
 
A tak prezentuje się tył koszulki
 
 
 
I to już wszystkie ubraniowe zakupy. Mam nadzieję, że może coś przypadło Wam do gustu i być może skusi Was do rozejrzenia się po sklepach w tych ostatnich dniach wyprzedaży.
                                                                                ♥